European Laser 4.7 Youth Championship and Trophy 2012, Austria, Breitenbrunn
Złota Flota czyli niespodzianka.
Wyjazd na Mistrzostwa Europy Juniorów LASER 4.7 rozgrywane w tym roku w dn. 11-18 sierpnia na jeziorze Nezyderskim w Breitenbrunn w Austrii było dla mnie i niespodzianką i dużym wyzwaniem. Pierwszy rok pływania na nowej klasie z założenia miał być sezonem poświęconym pracy, treningom i pierwszym sprawdzianom w regatach. Zdając sobie sprawę z jeszcze niewielkich umiejętności technicznych ucieszyłem się bardzo z udanych kwalifikacji na ME. W ogólnej kategorii chłopców startowało 215 zawodników nie tylko z Europy, ale i Singapuru, Indii, Hong Kongu.. w sumie 25. państw, w tym najlepsi zawodnicy z Polski.
Ba, nie spodziewałem się, że na tak ważnej imprezie spośród licznej, ponad 20-osobowej wyselekcjonowanej w eliminacjach grupy najlepszych Polaków po 3 dniach wyścigów kwalifikacyjnych znajdę się wraz z Kowalem i Pilarem w jedynej trójce, która awansowała do Złotej Grupy. To w tej grupie, jednej z czterech (złota, srebrna, brązowa i szmaragdowa) ścigaliśmy się z czołówką Europy podczas trzech kolejnych dni w finałowych wyścigach. Tak dobrą pozycję (do czołowej pięćdziesiątki wszedłem z 18. miejsca klasyfikacji ogólnej) zawdzięczam czterem w miarę równym wyścigom kwalifikacyjnym. Jeden z nich zakończyłem na 3. miejscu.
Całe Mistrzostwa Europy w 8. wyścigach z 1. odrzutką zakończyłem na 26 miejscu w klasyfikacji ogólnej (25. w European Trophy) na 215 startujących zawodników. Już sam awans do Golden Fleet był dla mnie sukcesem, a bycie 25 zawodnikiem Europy?
Link do pełnych wyników:
http://laser47euro.ycbb.at/uploads/media/boys_finalliste.htm
Nocna flota, czyli żeglowanie po zachodzie słońca
Warunki nie były łatwe. Najpierw kilka dni treningów (m.in. z Grekami, Hiszpanami i naszymi przyjaciółmi z Azji). A później już tydzień ścigania, który przeplatał się flautą, czekaniem na wiatr, mało przewidywalnym zachowaniom wiatru i walką z zawodowcami. To już nie były regaty Optimistów, gdzie „kilka godzin na wodzie i do portu”. Pierwszy dzień finałów był tego najlepszym przykładem – starty zaczęły się późnym popołudniem, gdy przyszedł wiatr, a do portu spłynęliśmy już po zmierzchu – około 21.00.. po zachodzie słońca. Ostatniego dnia finałów nie dane nam było się ścigać w ogóle – wiatru zabrakło.
Stepowe jezioro SMEKTA
Przy okazji, korzystając jak zawsze z pobytu w nowym miejscu, można było też zobaczyć coś nowego.. Jezioro Nezyderskie (Neusiedler See, węg. Fertő-tó) leżące na granicy Austrii i Węgier jest nietypowe i nie należy do żeglarsko łatwych akwenów. Polodowcowe, zarośnięte trzciną, jest bardzo płytkie, muliste i .. zasolone. Woda konsystencją przypomina …smektę W najgłębszym miejscu ma 1,80 m, średnio ma 1,50 m głębokości. I potrafi wysychać, w upalne lata stan wody w jeziorze mocno opada, a zbiornik miejscami podobno wysycha prawie zupełnie. Jest unikatowym dla tej części Europy i największym tego typu jeziorem stepowym na naszym kontynencie. Jest wpisanym na listę UNESCO rezerwatem biosfery i ulubionym miejscem treningów Austriaków na żaglach i deskach. A podczas treningu można spokojnie wysiąść z łódki
Nad pięknym, modrym Dunajem
Przed samymi regatami zrobiliśmy sobie też dzień wolny i zwiedziliśmy pobliską Bratysławę. Podziwiliśmy panoramę miasta nad „pięknym modrym Dunajem” z licznymi mostami, okazały Zamek Bratysławski. Monumentalna budowla jest widoczna niemal z każdego zakątka miasta. Majestat zamku podkreśla wzgórze, na którym stoi, osiągające wysokość 85 m nad poziomem rzeki Dunaj. Obejrzeliśmy też budynek parlamentu Słowacji, Katedrę Dom św. Marcina z wspaniałą wieżą z pozłacaną imitacją węgierskiej korony królewskiej, która symbolizuje koronacje królów węgierskich. Obejrzeliśmy też Rynek Główny: barokowo-secesyjny, z niewielką domieszką gotyku i klasycyzmu, ze Studnią Maksymiliana i Starym Ratuszem. Bratysława jest bardzo ładnym miastem.
Teraz wakacje – choć wciąż na wodzie, jest czas na relaks, wreszcie książkę, sen i regenerację
I nadal nie luzuję kciuków ściskanych za naszych, zaczyna się Paraolimpiada!