Bezpieczny Cud Natury
czyli pełne wiatru żagle, tym razem na wakacyjnym luzie
„Jutro popłyniemy daleko,
Jeszcze dalej niż te obłoki,
Pokłonimy się nowym brzegom,
Odkryjemy nowe zatoki..”
K.I. Gałczyński
Trudno mi uwierzyć, ale to już po raz szesnasty w życiu miałem okazję przekonać się, że Mazury są najlepszym miejscem na wakacyjny relaks. Bezpośrednio z ostatnich regat, nawet nie zaglądając do domu pojechałem tam, gdzie można żeglować, pływać na linie za rufą, łowić ryby, biegać z psem, poczytać i robić fantastyczne Nic, choć przez kilka dni. Albo dotrzeć na sam koniec zarośniętego jeziora Nidzkiego, za ostatni przesmyk, tam, gdzie za rufą pojawiają się chmary bąbli powietrza z poruszonego mieczem dna i nadać temu miejscu nowe imię „jezioro Bąbelkowe”, myśląc, że zaraz bagno zassie jacht i zostanie się na wieki w Puszczy Piskiej..
W tym roku ruszając spod Dębów w Rucianem, zaglądając przy okazji na boczne jeziora, takie jak nasze „Bąbelkowe”, Wojnowo czy Dobskie, dotarliśmy do Węgorzewa, korzystając przez kilka dni z dobrego wiatru, pewnego dnia nawet bardzo dobrego, wiało regularne 7 B, a nasz jacht śmigał w ślizgach.
Przez sztormowy Dargin na samym grocie
Przy takiej właśnie pogodzie z zainteresowaniem po raz pierwszy obserwowałem nowość: system ostrzegający żeglarzy. Składa się on z 17. masztów o konstrukcji słupowej i wysokości do 25 metrów każdy, rozmieszczonych wzdłuż całego Szlaku Wielkich Jezior Mazurskich. Lampy o dużej mocy znajdujące się na szczycie masztów emitują żółte światło i są widoczne – niezależnie od warunków pogodowych – w dzień i w nocy w promieniu 8 km. Przy dobrych prognozach meteo lampy pulsują 40 razy na minutę, a w razie zbliżającego się niebezpieczeństwa częstotliwość wzrasta do 90 błysków na minutę.
Maszt ostrzegania naprzeciwko Rydzewa
Miałem okazję się przekonać o ich skuteczności przy wyjściu z Rydzewa spod Czarnego Łabędzia (te śniadanka!..) i w rejsie na północ. Wzdłuż całej trasy stały słupy widoczne z daleka. Światło pulsowało mocno i szybko, widoczne z każdej części jeziora. Większość jednostek natychmiast chowała się do portów (niektórzy niezwykle nerwowo , bardziej doświadczeni żeglarze refowali się lub zrzucali foki.
Turyści – zbyt nerwowi w porcie
W portach tablice informowały dodatkowo o stanie pogody i sile wiatru, co też pozwalało podejmować decyzje o żeglowaniu lub pozostaniu w porcie przy złej pogodzie. Zajrzeliśmy też do nowej Ecomariny w Giżycku podczas regat Match Racingu – niestety tego dnia wiało tak mocno, że wyścigi nie odbywały się, ale obejrzenie nowej mariny warte było odwiedzin.
Gdy dotarliśmy już na północ, w Skłodowie nad Mamrami odwiedziliśmy bazę WOPR, gdzie z bliska przyjrzałem się konstrukcji tych masztów. Wyglądają imponująco i chyba dobrze spełniają swoją rolę.
Maszt z mocno migającym światłem ostrzegawczym nad Mamrami,
baza WOPR w Skłodowie
W trakcie tych kilku dni sztormowej pogody na przemian ze słonecznym lenistwem przekonałem się, że Mazury to faktycznie Cud Natury i dobrze zrobiłem, oddając głos na tę krainę w finałowym głosowaniu na 7 Nowych Cudów Świata Natury:
jeśli jeszcze nie głosowaliście, szczerze polecam Mazury zasługują na to!
http://mazurycudnatury.org/pl/jak-glosowac.html
Mazurskie Cuda Natury ; )
Wieczory z wędką w szuwarach
Mój stary pies też lubi żeglować po Mazurach
Krótki film z komórki:
Maszt ostrzegający żeglarzy w Skłodowie nad Mamrami
Zregenerowany i „wypływany” zakończyłem rejs na Darginie, aby już następnego dnia po powrocie do domu złapać o świcie plecak i pojechać autostopem ..do Krakowa.
Ale to już zupełnie inna, nie mająca nic wspólnego z wodą i żeglarstwem historia…