Piętnastka w Palmie

czyli gdy jest wiatr jest fun!

61 TROFEO CIUTAT DE PALMA  03/12/2011 – 06/12/2011

W klubie RCNP zawsze pływa się dobrze. Regaty w pięknej siedzibie królewskiego klubu jachtowego w Palma de Mallorca (Real Club Nautico de Palma), w którym żegluje także król Hiszpanii Juan Carlos i cumują fantastyczne jednostki, a z  wody podziwiać można jedną z największych w Europie gotyckich katedr  – La Seu i panoramę Starego Miasta Palmy z rezydencją królewską i zamkiem Castell de Bellver.. to jest to. Do tego są to regaty, w których zmierza się czołówka Europy, z wieloma zawodnikami dla których tak jak i dla nas z Kadry Polski był to sparing przed MŚ. W sumie startowało 385 zawodników.

 Regaty 61 Trofeo Ciutat de Palma były ostatnim startem w Europie przed wyjazdem do Nowej Zelandii. Poleciałem tam 2 dni przed imprezą dołączając do zgrupowania kadry Nivea Team Poland  połączonego ze zgrupowaniem YKP Gdynia i JKKP, starty zaczęły się w niedzielę. Mało czasu na rozpływanie, ale w tym wypadku nie miałem wyboru. Szkoła zobowiązuje. Nie pierwszy raz samotnie fruwałem nad Europą „dolatując”. Startowałem na nowym żaglu, próbując go nieco opływać przed NZ. Po przylocie zastałem Klinikę ;) . Nie tylko tę na wodzie, lecz prawdziwy szpital – część zawodników polskiej ekipy pochorowała się na niezidentyfikowaną grypę. W dniu przedstartowym na szczęście wszyscy już byli gotowi.

 

3 dni zmagań, 9 wyścigów, w tym jeden dzień dobrego, naprawdę dobrego wiatru, o jakim się marzy. Co prawda pierwszy dzień był trudny,  wiatr słaby i zmienny, jednak drugiego dnia, w moje 15. urodziny przyszedł  ten, na jaki czekałem. Pojawiło się 20 węzłów. 3 i 8 miejsce tego dnia dało mi dużo satysfakcji. Ostatniego dnia wiatr kręcił, mimo silno wiatrowej prognozy zszedł do nędznych 10 węzłów. W jednym z wyścigów tego dnia 6 lokata. Generalnie pracowałem nad startami  w tak dużej grupie – i ten cel udało mi się osiągnąć. Założeniem w tych regatach było wszystko albo nic na starcie. To musiało zaskutkować choć jednym ocs’em :) .. i  załapałem go wraz z Ewą w ostatnim biegu, co spowodowało spadek z  15. na 22. pozycję. Generalnie wyniki naszego zespołu: Martyna 10, Ewa 19, ja 22 i Kowal 65 na 385 zawodników. Wygrał Bart, który tym razem okazał się bezkonkurencyjny i jego zwycięstwo tym razem musieli uznać i Peter i Marvin. Stawka była doborowa. Żagiel opływany i chyba wszyscy gotowi jesteśmy do ostatecznego boju w NZ.

Tu pełne wyniki:

http://trofeociutatdepalma.com/prensa/ciudad2011/fr_01___.htm

Podczas tego wyjazdu obchodziłem swoje 15. urodziny, w gronie piętnastu przyjaciół.  To już kolejne urodziny poza domem. Uczciliśmy je godnie, dwa dni wcześniej urodziny obchodziła Ewa. Dziękuję wszystkim za smsy i maile z Polski i życzenia na FB! Nocne spacery po już świątecznie ubranej Palmie (tym razem nie udało mi się zajrzeć do katedry, gdzie podziwiać można  wystrój zaprojektowany przez Gaudiego), lodziarnia, muzyczne imprezy balkonowe z widokiem na morze… pięknie było. Ciasteczka zjedzone do cna. A co podczas tego wyjazdu  działo się jeszcze, to na pewno wiecie, bo to chyba najdokładniej opisane regaty w historii polskiej literatury blogowej ;)


 Przy okazji dziękuję liniom Swiss Air za powrót mojego portfela do domu 3 dni przed moim wylądowaniem na Okęciu  i wcale nie pozdrawiam obsługi  lotniska „maniana” w Madrycie, dzięki której wizytowy krawat RCNP spóźnił się 3 dni ;)

                                                                                               Maniana Airport

Kolejny wpis już pewnie z Nowej Zelandii.

 

Dodaj komentarz